Noc w polu 01/02.04.2005
Napisane: So kwi 02, 2005 10:52 am
Zrażony przedwczorajszą próbą zejścia poniżej -33 stopni deklinacji, chciałem zrezygnować z szukania T Cen, jednak podjąłem jeszcze jedną próbę dzisiaj.
Zdecydowałem się pojechać jednak w inne miejsce niż wczoraj, gdzie na południe nie ma żadnych świateł i mogę patrzeć przez lornetkę na miejsce gdzie ziemia łączy się z niebem, nie bojąc się oślepienia przez lampy.
Najpierw po zmroku oceniłem stare znajome i kilka nowych zmiennych z ogródka.
Przed północą potuptałem z pieskiem na spacerek, po czym spakowałem sprzęt do samochodu i ruszyłem w pole. Stanąłem tuż przy drodze, skąd miałem ten czysty widok na południe. Pięknie widać Kruka, kawał Hydry, wyciągam więc statyw, lornetę. Przykładam oczy do okularu i... zginęła jedna z muszli ocznych... Odjeżdżam więc wozem kilka metrów, zapalam sporo świateł i na kolanach szukam w liściach i piachu. Po kilku minutach zrezygnowałem. Pomyślałem, że wrócę tu w dzień, a tymczasem będę obserwował bez jednej muszli. Pogasiłem światła, przyzwyczajam wzrok do ciemności i szykam R Hya. Trudno jej nie znaleźć, niestety zapomniałem wziąć jej mapki, więc oceny nie zrobiłem, no ale to mniej ważne, miała coś pomiędzy 9-8 mag . Zjeżdżam po gwiazdce o kolejne stopnie w dół. Widzę jakąś mgiełkę, to M83, skręcam w lewow okolice mirydy TW Cen, nie dochodzę jednak do niej, tylko odbijam w dół poprzez gwiazdkę 6.1, następnie 7.0, aż dochodzę do dwóch gwiazd jasnych na około 4.3 mag, o deklinacji -33 stopnie. Trzeba jeszcze zjechać o pół stopnia w dół. Szukam na prawo od zachodniej z tych dwóch gwiazdek i nieco w dół. Po chwili znajduję T Cen! , niestety na wprost nie widać, tylko zerkaniem, co dodatkowo utrudnia ocenę. Do porównania mam widoczne tylko gwiazdy 7.0 i 7.5 mag, niestety obie o stopień wyżej. Ocena jest więc kompletnie niewiarygodna, T Cen mogła mieć 6.5 jak i 7 z hakiem, ale nie mogłem sobie odmówić - nie wiem kiedy powtórzę to osiągnięcie. Oceniam jeszcze V977 Cen o stopień powyżej i pakuję sprzęt do samochodu. Przemieszczam się o kilkaset metrów, jednak z dala od drogi, którą co pół godziny przemyka jakiś samochód.
Rozłożywszy się wygodnie w okolicach nieczynnego tym razem, bo zamarzniętego "wulkanu", czyli stawku, przystępuję do obserwacji. Najpierw omiatam niebo lornetą, po czym przystępuję do penetracji Pucharu i Kruka. W Kruku ponad zaćmieniową VV Crv widać jakieś Sombrero, no ale ja mam czapkę, która zdecydowanie bardziej się przydaje na mrozie . Następnie skręcam na Łabędzia, gdzie namierzam szybko jaśniejącą mirydę Chi Cyg, po niej słabiutką już SS Cyg. Po raz pierwszy w tm roku chciałem ocenić zaćmieniową typu EB - RT Lac, jednak nagle pogorszyła się bardzo widoczność... Odrywam oczy od dwururki, hmm, widać dobrze. Patrzę na obiektywy - zaparowane. Nie ma wyjścia, ściągam szkła i do samochodu na dmuchawę. Po chwili mogę kontynuować zmienne w Jaszczurce i w okolicach.
Zbliża się trzecia, Orzeł już cały nad horyzontem, widzę Eta Aql, ale nie pamiętałem jasności gwiazd porównania, więc na podziwianiu poprzestaję. Widać wyraźnie okolicę góry Tarczy, oceniam więc R Sct (wreszcie ). Zamieniam mapki z Lutni na Orła i szukam zaciekle R Aql - zawsze wiosną mam z nią problemy, bo zamiast w bok od delty Orła, ona jest do góry... Następnie wracam do Tarczy, tym razem z mapkami i powoli łapię kolejne zmienne najpierw w okolicy Bety, potem Alfy, aż dochodzę do Gammy Tarczy.
Wybija czwarta , Droga Mleczna świeci udając chmury... Niedaleko pod Tarczą znajduję M 25, w pobliżu cała banda mgiełek różnego rodzaju. Nagle z przerażeniem stwierdzam, że nie wziąłem mapki dojścia do Nowej w Strzelcu, a tylko szczegółową samych przyległości. Pamiętałem tylko, że powinna ona być pomiędzy M 8, a Lambdą Strzelca. Studiuję więc jasności gwiazdek na tej mapce i przekładam w myślach na widok, który powinienem mieć w lornetce. Lambda akurat ukazała się nad odległymi drzewami, więc szukam. Po kilku minutach znajduję - dopasowuję po kolei gwiazdy, jedna, druga, hmmm... trzecia nie pasuje, jakby ją tak nieco przygiąć... Szukam więc dalej i po kolejnych kilku minutach jest, tym razem idealnie. Są wszystkie gwiazdki, nawet te powyżej 9 mag się zgadzają!! Jest godzina 4:25. Uff, w ostatniej chwili, bo o kilkadziesiąt stopni w lewo coś zaczyna się rozjaśniać... Dzięki tym poszukiwaniom czuję się jak współodkrywca Nowej .
Odpuszczam Strzelca, jeszcze rzut oka na GK i T Cefeusza, TU Cas i pakuję sprzęcik. Chwilę ganiam po okolicy, żeby się rozgrzać, jednocześnie obserwując jaśniejący na północnym wschodzie horyzont.
Wracam do domu, spacer z pieskiem, śniadanie, spanko, a teraz relacja.
Podsumowując to jedna z ciekawszych nocy obserwacyjnych. Jestem zachwycony i zaspokojony na kolejne dni. Teraz naprawdę może się popsuć pogoda, nie będę żałował, bo mam co wspominać i przetrawiać .
P.S. Muszla do okularu znalazła się na podjeździe do garażu...
P.S. 2. SSW coś o lecie wspominał, ale u mnie było minus 3 stopnie, a może nieco chłodniej...
Zdecydowałem się pojechać jednak w inne miejsce niż wczoraj, gdzie na południe nie ma żadnych świateł i mogę patrzeć przez lornetkę na miejsce gdzie ziemia łączy się z niebem, nie bojąc się oślepienia przez lampy.
Najpierw po zmroku oceniłem stare znajome i kilka nowych zmiennych z ogródka.
Przed północą potuptałem z pieskiem na spacerek, po czym spakowałem sprzęt do samochodu i ruszyłem w pole. Stanąłem tuż przy drodze, skąd miałem ten czysty widok na południe. Pięknie widać Kruka, kawał Hydry, wyciągam więc statyw, lornetę. Przykładam oczy do okularu i... zginęła jedna z muszli ocznych... Odjeżdżam więc wozem kilka metrów, zapalam sporo świateł i na kolanach szukam w liściach i piachu. Po kilku minutach zrezygnowałem. Pomyślałem, że wrócę tu w dzień, a tymczasem będę obserwował bez jednej muszli. Pogasiłem światła, przyzwyczajam wzrok do ciemności i szykam R Hya. Trudno jej nie znaleźć, niestety zapomniałem wziąć jej mapki, więc oceny nie zrobiłem, no ale to mniej ważne, miała coś pomiędzy 9-8 mag . Zjeżdżam po gwiazdce o kolejne stopnie w dół. Widzę jakąś mgiełkę, to M83, skręcam w lewow okolice mirydy TW Cen, nie dochodzę jednak do niej, tylko odbijam w dół poprzez gwiazdkę 6.1, następnie 7.0, aż dochodzę do dwóch gwiazd jasnych na około 4.3 mag, o deklinacji -33 stopnie. Trzeba jeszcze zjechać o pół stopnia w dół. Szukam na prawo od zachodniej z tych dwóch gwiazdek i nieco w dół. Po chwili znajduję T Cen! , niestety na wprost nie widać, tylko zerkaniem, co dodatkowo utrudnia ocenę. Do porównania mam widoczne tylko gwiazdy 7.0 i 7.5 mag, niestety obie o stopień wyżej. Ocena jest więc kompletnie niewiarygodna, T Cen mogła mieć 6.5 jak i 7 z hakiem, ale nie mogłem sobie odmówić - nie wiem kiedy powtórzę to osiągnięcie. Oceniam jeszcze V977 Cen o stopień powyżej i pakuję sprzęt do samochodu. Przemieszczam się o kilkaset metrów, jednak z dala od drogi, którą co pół godziny przemyka jakiś samochód.
Rozłożywszy się wygodnie w okolicach nieczynnego tym razem, bo zamarzniętego "wulkanu", czyli stawku, przystępuję do obserwacji. Najpierw omiatam niebo lornetą, po czym przystępuję do penetracji Pucharu i Kruka. W Kruku ponad zaćmieniową VV Crv widać jakieś Sombrero, no ale ja mam czapkę, która zdecydowanie bardziej się przydaje na mrozie . Następnie skręcam na Łabędzia, gdzie namierzam szybko jaśniejącą mirydę Chi Cyg, po niej słabiutką już SS Cyg. Po raz pierwszy w tm roku chciałem ocenić zaćmieniową typu EB - RT Lac, jednak nagle pogorszyła się bardzo widoczność... Odrywam oczy od dwururki, hmm, widać dobrze. Patrzę na obiektywy - zaparowane. Nie ma wyjścia, ściągam szkła i do samochodu na dmuchawę. Po chwili mogę kontynuować zmienne w Jaszczurce i w okolicach.
Zbliża się trzecia, Orzeł już cały nad horyzontem, widzę Eta Aql, ale nie pamiętałem jasności gwiazd porównania, więc na podziwianiu poprzestaję. Widać wyraźnie okolicę góry Tarczy, oceniam więc R Sct (wreszcie ). Zamieniam mapki z Lutni na Orła i szukam zaciekle R Aql - zawsze wiosną mam z nią problemy, bo zamiast w bok od delty Orła, ona jest do góry... Następnie wracam do Tarczy, tym razem z mapkami i powoli łapię kolejne zmienne najpierw w okolicy Bety, potem Alfy, aż dochodzę do Gammy Tarczy.
Wybija czwarta , Droga Mleczna świeci udając chmury... Niedaleko pod Tarczą znajduję M 25, w pobliżu cała banda mgiełek różnego rodzaju. Nagle z przerażeniem stwierdzam, że nie wziąłem mapki dojścia do Nowej w Strzelcu, a tylko szczegółową samych przyległości. Pamiętałem tylko, że powinna ona być pomiędzy M 8, a Lambdą Strzelca. Studiuję więc jasności gwiazdek na tej mapce i przekładam w myślach na widok, który powinienem mieć w lornetce. Lambda akurat ukazała się nad odległymi drzewami, więc szukam. Po kilku minutach znajduję - dopasowuję po kolei gwiazdy, jedna, druga, hmmm... trzecia nie pasuje, jakby ją tak nieco przygiąć... Szukam więc dalej i po kolejnych kilku minutach jest, tym razem idealnie. Są wszystkie gwiazdki, nawet te powyżej 9 mag się zgadzają!! Jest godzina 4:25. Uff, w ostatniej chwili, bo o kilkadziesiąt stopni w lewo coś zaczyna się rozjaśniać... Dzięki tym poszukiwaniom czuję się jak współodkrywca Nowej .
Odpuszczam Strzelca, jeszcze rzut oka na GK i T Cefeusza, TU Cas i pakuję sprzęcik. Chwilę ganiam po okolicy, żeby się rozgrzać, jednocześnie obserwując jaśniejący na północnym wschodzie horyzont.
Wracam do domu, spacer z pieskiem, śniadanie, spanko, a teraz relacja.
Podsumowując to jedna z ciekawszych nocy obserwacyjnych. Jestem zachwycony i zaspokojony na kolejne dni. Teraz naprawdę może się popsuć pogoda, nie będę żałował, bo mam co wspominać i przetrawiać .
P.S. Muszla do okularu znalazła się na podjeździe do garażu...
P.S. 2. SSW coś o lecie wspominał, ale u mnie było minus 3 stopnie, a może nieco chłodniej...