Moje pierwsze oceny zmiennych zaczęły się, kiedy zobaczyłem wątek o jubileuszu Henryka na astro4u. Wcześniej nie rozumiałem kompletnie co jest takiego w tych gwiazdkach, poprosiłem o coś na próbę (też nie wiedziałem, czy mi się spodoba). Tego samego dnia odezwał się Henryk na gg i (za co jestem Mu bardzo wdzięczny) wprowadził w ten piękny świat podając pierwsze gwiazdki. Musiałem jeszcze trochę poczekać na wykonanie pierwszej oceny, bo miałem zerwane ścięgno i prawe kopyto w gipsie
Jednak dzień przed zdjęciem gipsu nie wytrzymałem: obserwowałem T UMa skacząc na jednej nodze po tarasie
Nie było wygodnie, lewa noga się męczyła, ale wrażenia mimo słabych warunków niesamowite. I wystarczył ten jeden wieczór, żebym się zainteresował tematem. Najwspanialsza jest świadomość, że taka gwiazdka żyje, robi nam niespodzianki i psikusy
.
Powoli uczę się robienia ocen, fakt jest faktem, że miałem też wpadki, jedna taka, że wstyd się przyznać
mimo to wręcz jestem zadowolony z tych wpadek (tzn. z tego, że były), bowiem mam świadomość, że wynikały z mojej nieuwagi i na pewno zmobilizowały do większej koncentracji i sumienności.
Teraz aż mnie nosi, dwa tygodnie bez gz musiałem wytrzymać i chyba jeszcze sobie poczekam
Powiem krótko: obserwacje gwiazd zmiennych są fascynujące (bo czy nie jest pięknie, gdy patrzysz na zaćmieniową, widząc zmiany jej jasności już po 10 minutach?, albo to oczekiwanie na wybuch SS Cygni, którą niestety tylko raz oceniałem...? no i ta niepewność: NIGDY nie masz 100% pewności, że oceniłeś dobrze, nigdy przed obserwacją nie jesteś w stanie na 100% powiedzieć, ile będzie miała dana gwiazdka
).
Heh, miało być krótko, ale już kończę posta. Gwiazdy zmienne trzeba po prostu zobaczyć samemu, trudno jest pisać o ich pięknie, a w dodatku każda z nich jest trochę inna
Myślę, że jest to dobre miejsce, aby podziękować Tym, którzy wprowadzili mnie w ten nowy świat, a w szczególności Henrykowi i SSW. Bez Was nie wiedziałbym, co tracę