Skorzystawszy z upalnego dnia wybrałem się z moimi dziewczynami na plażę do Ustki. Na miejscu zacząłem się jak zwykle rozglądać po horyzoncie. Z Ustki widok na wschodzie kończy się na cyplu w miejscowości Rowy w odległości około 15 km.
Widoczność była rewelacyjna, z odległości kilkunastu km było widać prawie pojedyncze drzewa, co normalnie nie jest możliwe.
Nagle w miejscu gdzie kończyło się wybrzeże, a zaczynało morze, w stronę północy zaczęła się wyciągać ciemna linia, nieco powyżej linii morza. Wtedy też zacząłem dostrzegać o wiele stopni na lewo od Rowów podobne linie, tylko nierówne. Oddzielone były od morza pasem nieba. Jadąc na północ też w końcu zacząłem dostrzegać zarysy tych linii.
W którymś momencie zobaczyłem ponad Rowami wydmy w Parku Słowińskim unoszące się nieznacznie nad linią wybrzeża.
Wiedziałem już, że widzę Łotwę, zastanawiałem się co jeszcze. Wtedy też zadzwoniłem do Capitana, żeby podzielić się wiadomością i żeby przyłączył się do obserwacji.
Zarysy odległych lądów to pojawiały się, to znikały. I to wszystko zmieniało się w ciągu minut, a nawet sekund. Widać było wyraźnie nierówne zarysy linii brzegowych.
W domku przeanalizowałem mapę i teraz wiem dokladnie co widziałem.
Począwszy od Rowów na lewo całe zachodnie wybrzeże Łotwy z częścią Litwy w okolicach Kłajpedy. Na lewo, praktycznie połączone z powodu odpowiedniego kąta oglądania, wybrzeże wysp Sarema i Hiuma, następnie mała przerwa, po czym wyspa Gotlandia, zaś na lewo od niej zlewająca się Olandia z południowym wybrzeżem Szwecji.
Wrażenie niesamowite. Już mi się zdarzało fragmenty Łotwy widzieć, ale w dużo mniejszej skali niż dzisiaj.
A wszystko to dzięki zimnej - około 10 stopni - wodzie i gorącemu powietrzu napływającemu od lądu.
Co prawda nie mam pewności co do widzialności Hiumy i Saremy, gdyż to około 400 km w linii prostej, ale nic innego w tym miejscu bliżej chyba się z Bałtyku nie wyłoniło .
Aha, oczywiście przy okazji widziałem żaglówkę płynącą w powietrzu , ale to już nic szczególnego przy innych widokach.
Polecam wszystkim przyjazd nad morze i identyfikowanie sąsiednich lądów. Ciężko mi ochłonąć. Najbardziej żałuję, że nie wziąłem aparatu (co ze mnie za fotograf? ), no ale tego widoku przez długie lata nie zapomnę. Zresztą może kiedyś się powtórzy okazja .